sobota, 23 listopada 2013

IV

yaaay udało mi się jeszcze dzisiaj dodac <3 
nie przedłużając, zapraszam do czytania ^^
~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Patrzę na nią smutnymi oczami bez śladami uśmiechu. Po chwili Ruda wybucha śmiechem. Zdezorientowana patrzę na nią pytającym wzrokiem.
- Żebyś Ty swoją minę widziała – nie może opanować śmiechu
- Co? Czyli nie jesteś zła?
- No błagam, Cię, Miona. Jakbym mogła być zła o coś takiego? Nie jestem do niego przekonana, ale chcę, żebyś była szczęśliwa, nawet jeśli to ON ma Ci to szczęście dać. A jak Ci ę skrzywdzi, to mnie zapamięta do końca swojego marnego życia.
Obie wybuchamy śmiechem. Czuję ulgę na sercu… wielką ulgę.
- Jeszcze raz, mnie tak wystraszysz to Ty popamiętasz mnie do końca życia, kochana. – mówi po chwili.
- Już się boję…
- No tak. Idziemy się przejść? – proponuję – do imprezy mamy jeszcze 4 godziny, więc...
- No spoko. Na błonia? Czy odwiedzimy Hagrida?
- W sumie dawno u niego nie byłam…
- No to idziemy. Po drodze pomyślimy w co się ubrać wieczorem.
Ruszamy w stronę wyjścia z zamku. Ginny wymyśla strój na imprezę. Po drodze mijamy Malfoya. Patrzy mi w oczy,  lekko się uśmiecha i puszcza oczko. Uśmiecham się i spoglądam na Rudą, która szczerzy się do mnie.
W końcu dochodzimy do Hagrida. Po zapukaniu do drzwi mija krótka chwila, po której przed nami pojawia się postać gajowego.
- Hermiona! Ginny! Dawno nie było was u mnie. Zapomniało się o starym Hagridzie, co?
- Niee.. po prostu jakoś czasu nie było. A poza tym to rok szkolny się dopiero zaczął – mówię z uśmiechem.
- No dobra, skoro już udało się wam do mnie zawitać, to wejdźcie, proszę. Porozmawiamy sobie, napijemy się herbatki. Nieźle trafiłyście, bo ciasteczka dzisiaj upiekłem
Od razu po wejściu siadamy przy stoliku, na którym Hagrid stawia talerz ciastek.
- Częstujcie się, a ja zaparzę herbaty – mówi.
Po chwili stawia na stoliku 3 filiżanki herbaty i siada koło nas.
- Gdzie macie chłopaków? Cały czas pamiętam, jak przychodziliście w trójkę… - rozmarzył się – wy zawsze wtykaliście nos w nieswoje sprawy. Nigdy nie zapomnę, jak Ron wymiotował ślimakami, bo chciał się zemścić na Malfoyu za to, że Cię wyzywał.
- Od tamtego czasu się trochę zmieniło. – uśmiecham się na myśl o blondynie.
- Ha! Ciekawe co się takiego zmieniło… Nadal pakujecie się w sprawy, które was nie dotyczą. – wszyscy zaczynamy się śmiać.
- Tak.. co do tego, to nic się nie zmieniło…
- To co się w takim razie zmieniło, Hermiono? – Hagrid unosi brwi.
Zastanawiam się szybko, czy powiedzieć mu o moim chłopaku. Patrzę na Ginny, która do tej pory jedynie się przysłuchiwała, szukając w jej oczach odpowiedzi na moje wątpliwości.
- No na pewno moje stosunki z pewnym Ślizgonem – odpowiadam w końcu -  i to, że mam chłopaka.
- Łoo, a kto to ma takie szczęście? Czyżby Ron?
- Nie, nie on. Skąd Ci to do głowy przyszło? – pytam lekko zszokowana.
- No bo.. No skoro on Cię kocha, to pomyślałem, że.. – tłumaczy, a Ginny wygląda na totalnie zdezorientowaną, bo nie wie, co czuje do mnie jej brat.
- Hagridzie… ja go też kocham, ale jak brata. Nie potrafiłabym z nim być. – wyjaśniam.
- Szkoda, bo to naprawdę fajny chłopak.
- Hey, hey, chwila, wróć. – wtrąca Ruda – chyba nie jestem w temacie. Ktoś mi wytłumaczy o co chodzi?
- Wtedy, co uciekł z Pokoju Życzeń, to się dowiedziałam, że się we mnie zakochał. Dlatego tak zareagował.
- oj.. Ale i tak nie powinien tak reagować. W sumie dobrze, że Ci to chociaż powiedział.
- Tak, może tak, ale ja się teraz tak dziwnie czuję.
Przyjaciółka w odpowiedzi podchodzi i mnie obejmuje.
- To teraz się pochwal, kto jest tym szczęściarzem, z którym jesteś. – mówi po chwili Hagrid.
Powiedzieć? Nie powiedzieć? W myślach szybko rozważam wszystkie za i przeciw. Zastanawiam się czy powiedzieć u prawdę. W sumie to i tak się dowie.  Ale  z drugiej strony, nawet Harry i Ron nie wiedzą.
- On jest Ślizgonem. – mówię w końcu.
- Uuu.. nie pamiętam kiedy ostatnio Gryfonka byłą ze Ślizgonem, albo Ślizgonka z Gryfonem.
- Domy się powinny jednoczyć, prawda?
- Tak, tak. Ja nie twierdzę, że nie. A coś więcej staremu Hagridowi powiesz? Jak on ma na imię?
Wymieniam niepewne spojrzenie z Ginny, licząc, że zobaczę w jej oczach odpowiedź na pytanie, czy powiedzieć gajowemu prawdę.
- Ale nie mów Harry’emu i Ronowi, dobrze? Im jeszcze nie powiedziałam.
- Okej, ode mnie się nie dowiedzą, ale to Twoi przyjaciele, i powinni wiedzieć – stwierdza Hagrid
- Tak, wiem. Powiem im niedługo.
- No mam nadzieję. – uśmiecha się – A teraz powiedz kim on jest, bo mnie już ciekawość zżera. – wszyscy zaczynamy się śmiać.
- Malfoy. – mówię w końcu.
- Co Malfoy? Znowu nas podsłuchuje ten arystokrata?
- Nie… Toonjestmoimchłopakiem. – mówię jednym tchem.
- Co?! – pyta wytrzeszczając oczy.
- Chodzę z Malfoyem. – wyznaję już spokojniej.
- Oo.. no tego to się nie spodziewałem. Ty mnie chyba wkręcasz, co? – spogląda na mnie pytająco unosząc brew.
W odpowiedzi kiwam przecząco głową, na co Hagrid spogląda na Rudą. Jej reakcja jest taka sama jak moja.
- Ale Ty jesteś pewna? – w głosie gajowego słychać zwątpienie.
- Jak najbardziej. On się zmienił.
- No, skoro tak twierdzisz. Tylko uważaj, proszę. Jeżeli on Cię skrzywdzi, to ja skrzywdzę jego.
- Już o to się Hagridzie nie martw. Jeśli ta fretka coś zrobi naszej Mionie, to ja nie ręczę za siebie. – zapewnia go nasza przyjaciółka.
- Hey, hey. Dziękuję Wam za to, ale ja umiem o siebie zadbać.
- Chwilę siedzimy w ciszy, po czym patrzę na zegarek i zwracam się do Rudej:
- - Yy.. Ginny, spójrz która godzina.
- Na Merlina, już 17. Idziemy, bo się nie wyrobimy.
- Już mnie zostawiacie? Co jest takiego ważnego, że opuszczacie starego gajowego? – udaje zasmuconego.
- Idziemy na imprezę. Ale niedługo znowu wpadniemy.
Żegnamy się po czym wychodzimy i dość szybkim krokiem kierujemy się do zamku. Całą drogę rozmawiamy o imprezie. W końcu dochodzimy do dormitorium. Nie czekając zaczynamy się szykować na imprezę.
O 17:45 wychodzimy do salonu, Ginny ubrana w czerwoną, kusą sukienkę i czarne szpilki. Usta ma pomalowane krwistoczerwoną szminką, a oczy mocno podkreślone eyelinerem i tuszem do rzęs. Na powieki natomiast nałożyła złote cienie. Ja nigdy nie lubiłam zbyt krótkich i wydekoltowanych sukienek, ani zbyt mocnych makijaży. Tym razem więc ubrałam zwiewną, czerwoną sukienkę do połowy ud z odkrytymi ramionami i wyciętymi plecami. Do tego włożyłam czarne baleriny. Mój makijaż różni się od makijażu przyjaciółki jedynie tym, że ja wybrałam jasnoróżowy błyszczyk. Przy wyjściu z PW spotykamy Harry’ego i Rona.
- A wy gdzie się wybieracie w tych strojach? – odzywa się ten pierwszy.
- Na imprezę. A  co, nie wolno? – odpowiadam.
- Z tego, co mi wiadomo, to dzisiaj w Hogwarcie nie ma żadnej imprezy – wtrąca Ron.
- I tu się mylisz, kochany braciszku. – mówi przymilnym głosem Ginny.
- A to ciekawe. A gdzie? Jeśli można wiedzieć.. I kto ją organizuje? – pyta Harry zaciekawiony.
- W lochach. U Ślizgonów. – odpowiadam.
- A teraz, jeśli pozwolicie, zakończymy przesłuchanie i my już pójdziemy. Nie chcemy się spóźnić na imprezę. – kończy rozmowę Ginny, po czym wymijamy chłopaków i ruszamy na dół, do lochów zostawiając zdezorientowanych przyjaciół samych.
Po chwili wchodzimy do lochów, gdzie stoi jeden ze Ślizgonów i wpuszcza innych uczniów do PW Slytherinu. Ich salon jest spory, a sprawia wrażenie jeszcze większego dzięki temu, że fotele i stoliki stoją równo pod ścianami. Całe pomieszczenie jest w zielono – srebrnych barwach, jak na pokój Ślizgonów przystało. Nie jest ciepło, jak w naszym PW, ale co się dziwić.. jesteśmy w lochach, tu zawsze jest zimno. Przypuszczamy jednak, że z upływem czasu zrobi się nam cieplej.
W tłumie udaje mi się dostrzec Dracona. Gdy tylko mnie zauważa, uśmiecha się. Biorę Rudą i idziemy w jego stronę. Blondyn chyba rozumie, że Ginny wie o nas, bo na jego twarzy widać jeszcze większy uśmiech, a w stalowych oczach nie da się nie zauważyć wesołych ogników. Wszyscy ludzie dookoła są zajęci albo rozmowami albo tańcem, więc daję mu buzi w policzek bez obawy, że ktoś zauważy.
- Mam rozumieć, że ona już wie, tak? – mówi wskazując na moją przyjaciółkę.
- ONA ma imię – upomina go Ginny.
- Okey, Okey, Ruda. Tylko nie bij. – mówi rozbawiony.
- Dobra, już się nie kłóćcie – wtrącam – tak, Ginny już wie.
- A reszta?
- A jak myślisz?
- Tak? – pyta z nadzieją. Na co kiwam przecząco głową.
- Nie szkodzi. – mówi obejmując mnie – ważne, że chociaż Wiewióra wie
Po chwili widzę, że ktoś idzie w naszą stronę. Podchodzi do Ginny, stojącej naprzeciwko nas. Gdy już stoi blisko, poznaję, że to Ślizgon – Blaise Zabini.
- No witam, witam – zaczyna z chytrym uśmieszkiem – Smoku, nie powiedziałeś mi, że te urocze Gryfonki przyjdą.
- Diable, po pierwsze, nie muszę Ci się z niczego spowiadać. A po drugie, co w tym dziwnego, że moja dziewczyna i jej przyjaciółka przyszły na imprezę u mnie?
- Mm.. no tak. Zapomniałem, że nasze dwa domy nienawidzące się od samych początków szkoły zostały połączone przez miłość tych dwóch młodych osób, które przez całe 5 lat żyły w ciągłej niezgodzie – mówi z przejęciem czarnoskóry.
- Skończyłeś już? – odzywa się młody Malfoy.
- Tak, chwilowo chyba tak. – przyjaciel blondyna szczerzy zęby.
- Idziemy tańczyć? – zwraca się do mnie smok.
Zgadzam się skinieniem głowy, po czym słyszę głos Blaise’a skierowany do Ginny:
- To może mu też zatańczymy?
- Nie, dziękuję. Chwilowo nie mam ochoty.
- To co, wolisz tu siedzieć całą imprezę? Chętnie posiedzę z Tobą.
- No dobra, niech Ci będzie.
I po chwili widzę moją przyjaciółkę z Zabinim tańczących obok nas.  Muszę przyznać, że Draco świetnie tańczy, i z tego, co zauważyłam, jego przyjaciel nie jest od niego gorszy.
Czas mija na tańcach i rozmowie. Nieprzerwanie jesteśmy we czwórkę.

Nagle, gdy siedzimy przy barku i pijemy kolejne szklanki Ognistej, na parkiecie widzę kogoś, kogo widok tutaj mnie dziwi. Przypatruję się, żeby mieć pewność. Teraz wiem na 100%. Harry. Ale nie jest sam. Ani też z Ronem. Tańczy wolnego z jakąś dziewczyną. Tańczy z…

~~~~~~~~~~~~~~
i ? może byc? jak myślicie, z kim tańczy Harry? xD następny rozdział bd dedykowany osobie, która zgadnie xD (z resztą, po co ja wam to mówię? o.O ;p )komentujcie ;* 
następny rozdział już mam i od razu się wezmę za przepisywanie na lapka, ale nie wiem kiedy dodam ;/ postaram się w przyszły weekend, ale nic nie obiecuję.
Zgredek :*