piątek, 25 października 2013

III

heeeey <3
ale mi szybko poszło :3 mam nadzieję, że następne rozdziały też w miarę szybko będę pisac :3
ten dedykuję Kasi i Angeli <3 kocham Was, to Wy mnie najbardziej zmotywowałyście do pisania :** a szczególnie Kasia (codziennie "pisz szybciej" itp xD)
myślałam, że mi się nie uda go dzisiaj, ale pomimo szkoły i pogrzebu ( [*] ) udało mi się <3 jestem z siebie dumna :**
miłego czytania :3

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- No pewnie, że tak. Kocham go. W końcu tyle przygód razem przeżyliśmy – widzę, że Draco się smuci – ale to jest miłość jak do brata. – dodaję, a na twarz blondyna wraca uśmiech.
- Ulżyło mi… jest już 1 w nicy. – mówi Ślizgon po spojrzeniu na zegarek. – idziemy stąd?
- Eh.. no ok. – mówię smutno i ze spuszczoną głową ruszam powoli w stronę wyjścia.
- Hej, co jest? – pyta z troską patrząc mi w oczy – posmutniałaś nagle.
- Jakoś mi się nie spieszy do dormitorium. Wolałabym zostać jeszcze tutaj z Tobą – odpowiadam nieśmiało.
- Jeśli chcesz, to chętnie zostanę. Uwielbiam Twoje towarzystwo, ale myślałem, ze będziesz chciała się wyspać przed lekcjami.
- Jakoś nie czuję zmęczenia, a sama nie wiem czemu, ale cudownie się czuję w Twojej obecności. Chciałabym nadrobić te 4 lata ciągłych kłótni. Poznać Cię trochę. – wyznaję
W odpowiedzi się tylko uśmiecha, na co kąciki ust same mi uciekają do góry, by odwzajemnić uśmiech. Bierze mnie za rękę i prowadzi do kącika, gdzie leżą 2 poduszki i kocyk. Siadamy miękko pod kocykiem.  Opieram się głową o niego, a on mnie obejmuje. Przez wakacje tyle się zmieniło… Zamiast spać, żeby mieć dość siły na lekcje, ja sobie siedzę w Pokoju Życzeń wtulona w Malfoya. Co dziwne, w ramionach mojego byłego największego wroga czuję się niesamowicie bezpiecznie. Siedzimy i rozmawiamy praktycznie o wszystkim i o niczym. O poprzednich latach w Hogwardzie, o wakacjach. Nagle nastaje cisza, którą po chwili przerywa blondyn.
- Granger…?
- Hm? – daję chłopakowi znać, że słucham.
- Kiedy im powiesz?
- Nie wiem… - zaczynam powoli – Boję się trochę ich reakcji. Ginny postaram się powiedzieć jutro, a raczej dzisiaj. W końcu to moja najlepsza przyjaciółka… jest dla mnie jak siostra. Ona powinna zrozumieć.
- Jutro, to znaczy dzisiaj, jest impreza u mnie w dormitorium. Mam nadzieję, że będziesz.
Podnoszę głowę, żeby móc mu spojrzeć w oczy, a on puszcza mi oczko.
- Chyba jako Gryfonka nie będę mile widziana u Ślizgonów…
- Wszyscy tam będą. Ludzie z każdego domu. No nie daj się prosić. Przyjdź razem z Ginny. Będzie mega zabawa.
- Eh no dobrze. O której mamy być?
- Impreza zaczyna się o 18, ale możecie przyjść wcześniej – mówi z uśmiechem.
- Ok. Która godzina?
- 5 – odpowiada ze zdziwieniem po spojrzeniu na zegarek.
- Na Merlina już tak późno?! Powinnam już iść.
Wstajemy oboje i stoimy naprzeciw siebie w niewielkiej odległości. Czuję, jak bierze moją dłoń w swoją. Drugą ręką podnosi mój podbródek i po krótkiej chwili czuję, jak składa na moich ustach delikatny pocałunek. Rumienię się. Widząc uśmiech na jego twarzy mam ochotę go przytulic, co od razu robię.
- Już naprawdę muszę iść – mówię w końcu niechętnie.
- Dobrze, chodźmy – odpowiada ponownie łapiąc mnie za rękę.
O tej godzinie wszyscy śpią, więc nie ma obaw, ze ktoś nas zobaczy. Wychodzimy z PŻ i idziemy do PW Gryffindoru. Przez cały czas Draco trzyma moją dłoń. Gdy dochodzimy do portretu Grubej Damy stajemy na chwilę naprzeciw siebie. Odgarnia mi włosy za ucho wpatrując się w moje brązowe oczy. Czuję przyjemny dreszcz. Po krótkiej chwili całuje mnie w policzek, na co odpowiadam mu nieświadomym uśmiechem i rumieńcem. Szepcze mi do ucha krótkie „pa” i znika w ciemności. Podaję Grubej Damie hasło, po czym od razu idę do sypialni. Kładę się na swoim łóżku.
Nagle Ginny się budzi.
- Och, Miona.. Ty już ubrana? – mówi zdziwiona
- W sumie, to w ogóle się w piżamę nie przebierałam. Całą noc nie zmrużyłam oka. – mówię z uśmiechem.
- A co Ty taka wesoła od rana? I to jeszcze po nieprzespanej nocy… - pyta odwzajemniając uśmiech.
- Jestem szczęśliwa, Ginny. – odpowiadam – A, i jeszcze mam dla Ciebie niespodziankę.
- Jaką? – pyta wyraźnie zaciekawiona.
- Powiem Ci potem. Która jest godzina?
- 8:03… Ubiorę się i idziemy na śniadanie.
- No spoko, też się jeszcze muszę ogarnąć i przebrać.
O 8:30 wchodzimy do WS. Siadamy przy stole Gryfonów obok Harry’ego i Rona.
Jemy rozmawiając o dzisiejszych lekcjach. Jest piątek, więc mamy tylko 4 godziny, a po obiedzie wolne. Dzisiaj czekają mnie eliksiry, OPCM i 2 godziny zielarstwa. Wszystkie lekcje ze Ślizgonami, żeby było ciekawiej.
Po śniadaniu idziemy z Ginny do PW po książki.
- To jak, nadal ciekawa niespodzianki? – pytam od razu po wyjściu z Wielkiej Sali.
- Ty jeszcze pytasz? – odpowiada wesoło pytaniem.
- To niniejszym oficjalnie mam zaszczyt poinformować Ginewrę Molly Weasley, iż…. – przeciągam i mimo próby zachowania powagi obie nie możemy już powstrzymać śmiechu – idziemy dzisiaj na imprezę do lochów. – na tą wiadomość Ginny staje, więc ja też się zatrzymuję.
- Impreza… brzmi kusząco, ale lochy… u Ślizgonów to już nie brzmi zachęcająco – choć Ruda uwielbia imprezy, teraz można wyczuć niepewność w jej głosie, co mnie w sumie zbytnio nie dziwi.
- No weź… tam będą wszyscy. A poza tym uczniowie z różnych domów powinni się jednoczyć. Nie wiem jak Ty, ale ja już podjęłam decyzję i będę się świetnie bawić. – mówię, po czym zaczynam powoli odchodzić z chytrym uśmieszkiem. Znam Ginny już dość długo i wiem, ze ona nie odpuści imprezy z takiego powodu, że jest organizowana u Ślizgonów.  
- Dobra, dobra. Pójdę z Tobą.
Dogania mnie i idziemy dalej razem do PW. Satysfakcja jest…
- A teraz mi grzecznie powiedz, kim jesteś i co zrobiłaś z Hermioną Granger. – mówi po chwili Ruda
- Ginny… to nadal jestem ja. Może troszkę odmieniona, ale nadal ja. – uśmiecham się do przyjaciółki.
- Może? Troszkę? Miona, Ty się serio zmieniłaś. Ale na pewno nie na gorsze. To ten chłopak Cię zmienił. Kiedy się dowiem kto nim jest? – uśmiech nie schodzi z jej twarzy.
- Dowiesz się niedługo.
- Chociaż powiedz z jakiego domu. – sugeruje.
- Ehh… Ty mi nie dasz spokoju… ale ja też nie dam tak łatwo za wygraną. – mówię z uśmiechem. – Ale zrobimy tak.. po lekcjach, przed imprezą u Ślizgonów spotkamy się SAME i zagramy w grę. Skoro jesteś taka niecierpliwa, to będziesz mi zadawać pytania a ja będę odpowiadać tak lub nie. No chyba, że nie chcesz. To możesz zaczekać, aż sama wam powiem.
- Mmm.. I like it. Muszę pytania jakieś przygotować.
Dochodzimy na 7 piętro i wchodzimy do PW od razu po powiedzeniu hasła Grubej Damie.
- Tylko Ron i Harry nic nie wiedzą, jasne? – mówię cicho, bo salon jest pełen Gryfonów.
- No pewnie. – zgadza się i mnie obejmuje.
Bierzemy książki i wychodzimy z PW po chwili się rozdzielamy. Ja idę na eliksiry, a Ginny na transmutację po drodze do lochów spotykam  Rona i Harry’ego, ale oni rozmawiają o quidditchu, więc mnie nie zadręczają pytaniami o chłopaka, jak było za każdym razem, gdy się widzieliśmy. Zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam umawiając się z Ginny na grę z pytaniami, ale w sumie to i tak w końcu się musi dowiedzieć. Na lekcji udaje mi się, co prawda a ledwością, ale jednak, napisać do Draco tak, żeby nikt nie zauważył, a w szczególności Snape, Harry i Ron.
Z Ginny przyjdziemy
Na tą imprezę u Ciebie,
Ale nie wiem o której będziemy
Prawie pewne, że będzie wtedy już
Wiedziała o NAS.
       ~Love~
Reszta lekcji mija spokojnie. Gdy tylko choćby mijam Rudą, informuje mnie ile to już ona pytań wymyśliła i jak bardzo nie może się doczekać gry. Natomiast Harry i Ron na każdym kroku pytają kim jest mój tajemniczy chłopak i kiedy się dowiedzą.
Przy obiedzie Ginny siedzi jak na szpilkach. Jemy w miarę szybko i już po paru minutach wstajemy i dość szybkim krokiem ruszamy do naszego dormitorium.
Gdy wchodzimy do środka nikogo nie ma, więc możemy tu zostać. Siadamy na moim łóżku naprzeciwko siebie.
- Obiecaj, że będziesz mówić szczerze – zaczyna Ruda
- A ty obiecaj, że nie będziesz mnie osądzać, i że Harry i Ron o niczym  się nie dowiedzą. – również stawiam warunek.
- Ok. to ja już zacznę. Na początek… jest z Gryffindoru?
- Nie.
- Krukon?
- Nie.
- Puchon? – w jej głosie słychać nutkę nadziei
- Nie. – odpowiadam ze spuszczoną głową.
- To już wiem, czemu mnie tak na imprezę namawiałaś – chodzisz ze Ślizgonem..
- Tak wiem, Ślizgoni są naszymi wrogami, bla, bla, bla…
- Przestań Miona, nie wszyscy Ślizgoni to dupki i obie o tym wiemy. Jest w Twoim wieku?
- Ale wszyscy myślą, że każdy jest taki sam, i że się nie zmieniają… tak.
- Rozmawiałam z nim kiedyś?
- Nie wiem czy można to nazwac rozmową.
- Ok, ogarniam – lekko się śmieje – Blondyn? – pyta z chytrym uśmieszkiem unosząc brew, na co odpowiadam tylko nieśmiałym uśmiechem i kiwnięciem głowy.
- Hm.. to było łatwiejsze niż myślałam. Ale jeszcze jedno „pytanie” dla pewności. Szare oczy?
Zamiast odpowiedzieć uśmiecham się szeroko mając w głowie te zniewalające stalowoszaro oczy.
- Malfoy… - Ginny wyrywa mnie z zamyślenia
- Bardzo zła jesteś?
- A jak myślisz?! Z naszą przyjaźnią KONIEC!! Nie wstydzisz się?! – krzyczy mi w twarz.

  

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
i jak? czekam na kom :3
tylko nie bijcie za zakończenie xD
Zgredek

1 komentarz:

  1. ooo fajny, fajny :D

    zapraszam do mnie również zaczynam :) http://tylkoczasleczyrany.blog.pl

    OdpowiedzUsuń